Ewangelie Mateusza i Łukasza prezentują rodowód Jezusa, wywodząc go z rodu Króla Dawida Izraelskiego- z rodu królów Izraela. Co było takiego niezwykłego w tej szczególnej linii dziedzictwa/krwi?
Święte księgi chrześcijaństwa, zostały w IVw. poddane przez dostojników kościoła stosownej obróbce. Amputowano i przeinaczono wtedy wszystko, co było sprzeczne lub niespójne z założeniami nowej wiary. Jednak, jeśli pomyślisz, że w IV wieku pne Żydzi znajdowali się w babilońskiej niewoli- wydaje się oczywistym, że to właśnie w babilońskich księgach należy szukać prawdy. Całość patriarchalnej historii Starego Testamentu, od Adama, aż do Abrahama (około 19 pokoleń) to dzieje mezopotamskie. Historia ta zaczyna się w czasach Sumerów zamieszkujących południowe tereny Mezopotamii, w delcie Eufratu- w Edenie.

Biblijny bóg Hebrajczyków, który prowadził ich przez cierpienie, katastrofy i klęski- od czasu do czasu pokazujący jednak pełne litości i empatii oblicze, to nie jest jedna postać, lecz DWIE. Chociaż obecnie religie uznają „jednego i jedynego Boga”- początkowo występowało rozróżnienie- na Jehowę- El Szaddai- Wyniosłą górę, YHWH- co oznacza „Jestem który jest”- (bóg burz, gniewu, zemsty i zniszczenia) i Pana- Adona (boga żyzności, płodności i mądrości). Wśród Kananejczyków Pan był nazywany Baalem, a Jehowa- El Elijonem, lub Alijanem. Jeden był bogiem mściwym i nienawidzącym ludzi, drugi z nich był ich podporą. Obaj mieli żony, synów i córki.
Jehowa mścił się na Izraelitach za ich uwielbienie dla Adona, dlatego podczas niewoli babilońskiej (ok.500 lat przed Jezusem), w końcu poddali się mściwemu YHWH i stworzyli nową religię, opartą na strachu przed karą. Wtedy pierwszy raz pojawiło się imię Jehowa. Konsekwentnie- Kościół Chrześcijański przyjął Jehowę nazywając go po prostu Bogiem. Adon został odrzucony. Odtąd religia oparła się na BOJAŹNI bożej, strachu przed bożą zemstą, promowała wyłącznie posłuszeństwo i lęk.
Starokanaanejskie teksty, odkryte w latach dwudziestych w Syrii, powiadają, że inkryminowani bogowie mieszkali w dolinach Tygrysu i Eufratu, w sumeryjskiej delcie- w Eddin (Eden)- w Mezopotamii. Byli braćmi, nosili imiona Enlil (Jehowa) i Enki (Adon). Słowo ENKI znaczy ARCHETYP, PIERWOWZÓR, PROTOTYP.

Wczesne sumeryjskie manuskrypty przypisują Enlilowi sprowadzenie potopu, zniszczenie Ur i Babilonu, zrównanie z ziemią Sodomy i Gomory- dlatego, że były ośrodkami mądrości i nauki. Enki zaś obdarował Sumerów mądrością i wiedzą- i dostępem do Drzew Wiedzy i Życia. To on powiedział swojemu synowi- Atrahasisowi (Noe), jak uciec przed potopem, jak ocalić kod genetyczny życia na Ziemi przed całkowitym unicestwieniem. I on przekazał Tablice Przeznaczenia- tablice praw naukowych, które stały się fundamentem szkół misteryjnych w Egipcie.

Hermetyczna szkoła Tutmosisa III, który panował w Egipcie ok. 1450r.pne, pochodziła z Królewskiego Dworu Smoka- królewsko-kapłańskiego zakonu, który przyszedł z Egiptu do królów Jerozolimy, oraz do czarnomorskich książąt Scytii i Bałkanów- który istnieje do dziś pod postacią Królewskiego Dworu Smoczej Monarchii- najstarszego dworu monarszego na świecie (ok. 4000lat), królewsko-kapłańskiego zakonu, który miał za zadanie zachować Królewską Krew Pana Enki, Archetypu (Pierwowzoru).
Królowie wczesnej sukcesji, byli podczas koronacji namaszczani tłuszczem smoka, który w Egipcie nosił nazwę Messeh (źródłosłów hebrajskiego słowa „namaszczać”), byli nazywani „Smokami”, „Mesjaszami”(czyli właśnie NAMASZCZONYMI). W wyobrażeniach malarskich, mesjanistyczny Smok, ŚWIĘTY MESSEH, nosił imię Draco, był symbolem boskości faraonów, egipskiego lecznictwa, esseńczyków z Qumran, a także europejskich następców królów z dynastii Merowingów. W starych hebrajskich bibliach, odniesienia do węży czynione są za pomocą słowa NAHASH (NHSH), które odnosi się do czynności odszyfrowywania, do mądrości i wynajdywania rozwiązań. Węże były łączone z archetypem Drzewa Życia i Wiedzy. Wąż owinięty wokół Drzewa Życia to relief sumeryjski- symbol ENKIEGO.
W czasach wojen, dowódca połączonych armii wielu królestw był nazywany WIELKIM SMOKIEM, lub PENDRAGONEM. Pierwszym królem ze smoczej sukcesji mesjanistycznej, był BIBLIJNY KAIN- głowa sumeryjskiego domu KISH.

Historycznie- wbrew księdze Genesis- linia Dawida i Jezusa nie wywodzi się od Seta, syna Adama i Ewy- lecz pochodzi od syna Ewy, KAINA, którego odnotowani sukcesorzy byli pierwszymi królami (KAINAMI) Mezopotamii i Egiptu. Kain nie był pierwszym synem Adama (Attaba, lub Adamu) i Ewy (Tiamat, lub Awy)- był SYNEM EWY I PANA (ADONA- ENKIEGO), o czym sama Ewa poinformowała Adama (Genesis).
Polska i angielska Genesis 4.3 mówi nam, że Kain „uprawiał rolę”. Jednak oryginalne teksty podają, że Kain „miał zwierzchnictwo nad Ziemią”
(autorzy biblii często odwracali znaczenie słowa „Ziemia”, tłumacząc je jako „grunt”, czy „gleba”- przeciwnie do intencji prawdziwych autorów ksiąg biblijnych).
Myśląc o Adamie i Ewie, trudno nie sięgnąć myślą do Sitchina, czy Berossusa- którzy przytaczają, że w Eddin, Adamu i Tiamat dostali “dożebrowo” ESENCJĘ Enkiego- i wtedy doznali poznania, wiedzy i zaczęli się rozmnażać.
Adam nie był pierwszym człowiekiem na Ziemi, lecz był pierworodnym z alchemicznie pomyślanego rodu królewskiego. Nin-khursag- przyrodnia siostra Enkiego i Enlila, właścicielka pierwszego genu użytego do stworzenia LuLu, stała się zastępczą matką synów Adamu i Tiamat- Adapy i Titiego. To ona pracowała nad genetyką przyszłej linii ludzkiej, otrzymała zatem tytuł PANI ŻYCIA, NINTI (Nin-Pani Ti-życie), zaś słowo Ti z dłużej wymawianym „i” oznacza także ŻEBRO. Cała trójka była częścią Panteonu Anunnaki (co znaczy „Niebo zstąpiło na Ziemię”)- Elohim.

Zgodnie z tradycją Smoka, pozycja Kaina polegała na bezpośrednim dziedzictwie Enkiego i Ewy (zauważcie podobieństwo do rodziny Jezusa- Maria, została matką dziecka boga, a nie swojego partnera, Józefa
). Jego krew była W TRZECH CZWARTYCH krwią Anunnaki. Dziedzictwo Kaina, jego krew, była ultraważna, mówiło się, że krew jego brata, Abla, była w stosunku do jego krwi „bardziej ziemska”. Jak mówią starożytne teksty: „Kain wzniósł się ponad Abla i rozlał krew po Ziemi”. Znaczenie- jak widać- jest kompletnie inne, niż to, którego uczono nas na lekcjach religii…

Zatem- to dziedzictwo Mesjanistycznej Krwi Smoka było znamieniem najwyższej predestynacji. Sumerowie określali je słowem GRA-AL. Z biblii znamy je jako ZNAMIĘ KAINA, które kościół katolicki przedstawia jako rodzaj przekleństwa. Biblia mówi, że w wyniku wdania się w spór z Jehową, dotyczący posłuszeństwa, Kain obawiał się o swoje życie- a Pan naznaczył Kaina i zaprzysiągł siedmiokrotną zemstę jego nieprzyjaciołom. Dlaczego? Bo protektorem Kaina był Pan- Adon- Enki- jego ojciec. Zatem sumeryjski GRA-AL, który biblia zwie ZNAMIENIEM KAINA był w istocie symbolem najwyższego protektoratu boga i królewskiego dziedzictwa.

Kain ZNALAZŁ SOBIE ŻONĘ (btw: kim byli jej rodzice, jeśli innych, niż Adam i Ewa, zdaniem biblii, nie było
?)- była to- zgodnie z nibiruańskim zwyczajem „dziedzictwa podwójnego nasienia”, jego przyrodnia siostra, czystej krwi księżniczka Anunnaki, Luluwa. Jej ojcem był Enki, a matką Lilith, wnuczka Enlila. Ich starszy syn, Etan, król Kish „przechadzał się z bogami” i był karmiony z „Rośliny Roślin” (z „Drzewa Życia”, jak podaje biblia).
Linia krwi była kształtowana za pomocą odpowiednich związków, jej sukcesorzy zawsze przewyższali sobie współczesnych pod względem charyzmatów, percepcji, kultury, wiedzy, mądrości, świadomości i intuicji. Aby zachować czystość krwi, zawierali związki ze ściśle spokrewnionymi partnerami. Dominujący gen dziedzictwa- „mitochondrialne DNA”- jest niesiony przez matkę, zatem prawdziwy status królewski był utrzymywany i przekazywany przez kobiety- dlatego zawierano małżeństwa z przyrodnimi siostrami (wspólna matka), lub ciotecznymi kuzynami.
Nazwa DRZEWO ŻYCIA, padła pierwszy raz ok. 3500r. pne. Od tego czasu ród królewski był odżywiany doustnie ingrediencjami pochodzącymi z ludzkiego ciała- zawartymi we krwi- praktykowano to przez 1000 lat, aż do chwili, kiedy pojawiły się alchemiczne substancje zastępujące ludzkie wydzieliny i tkanki. Owa „krew” była ekstraktem z esencji Annunnaki, pochodzącym od Nin-Khursag, siostry Enkiego i Enlila, zwanej PANIĄ ŻYCIA, który uchodził za najpotężniejszą siłę życiową- nazywano go GWIEZDNYM OGNIEM. Królewska linia, jej dziedzice, była dokarmiana (dostrzykiwana?) jej krwią menstruacyjną. Była to esencja „bogini”- krew menstruacyjna zawierająca w sobie najwartościowsze endokrynologiczne czynniki, w szczególności pochodzące z SZYSZYNKI i przysadki mózgowej. To właśnie SZYSZYNKA była łączona z archetypem Drzewa Życia, wierzono, że wydziela SOMĘ/AMBROZJĘ, substancję zapewniającą niezwykłe moce, charyzmat widzenia „wszystkiego co jest”, szczególną mądrość, siłę i ponadwymiarowe potencjały. W kręgach mistycznych, krwi menstruacyjnej przypisuje się nazwę FLOW-ER, przedstawiając symbolicznie jako kwiat lilii lub lotosu.

Kapłani Anu rozwijali wiedzę medyczną dotyczącą SUBSTANCJI OŻYWCZYCH, AKTYWUJĄCYCH NIEZIEMSKIE CHARYZMATY- z menstruacyjnym Gwiezdnym Ogniem włącznie. Na początku chodziło o czystą esencję Anunnaki, zwaną „Złotem Bogów”, podawaną wyłącznie królom i królowym z rodu Smoka. Później, w Egipcie i krajach śródziemnomorskich, menstrualny „Gwiezdny Ogień” był zbierany od świętych dziewic-kapłanek, które czczono jako „Szkarłatne Kobiety”. Wydzieliny gruczołów dokrewnych są, oczywiście, do dzisiaj używane w terapii, lecz ich składniki są uzyskiwane z gruczołów martwych zwierząt i wykazują brak bardzo ważnych elementów, które są obecne jedynie w wydzielinach gruczołów żywych ludzi.
Na początku starożytne misteria i rytuały nie miały charakteru metafizycznego, ale czysto fizyczny. Pochodzenie słowa „sekret” wynika z ukrytej wiedzy o wydzielinach (sekrecjach) gruczołów dokrewnych.

Wycofanie z życia publicznego wiedzy o prawdziwej tradycji Gwiezdnego Ognia nastąpiło, kiedy wiedza wczesnych adeptów i późniejszych gnostyków (prawdziwych przedchrześcijańskich chrześcijan) została zdeformowana przez fałszerzy historycznego chrześcijaństwa.
Oprócz bycia „Złotem Bogów” esencja menstruacyjna Anunnaki zwana była również „Wehikułem Światła” i stawiana na równi z mistycznymi „Wodami Kreacji” – przepływem nieskończonej wiedzy. Dlatego Rosi-Crucis (Puchar Rosy lub Puchar Wód) stał się Znamieniem Kaina i późniejszym herbem jego królewskiego rodu. Mówiono, że Światło pozostaje w osobie duchowo nie rozbudzonej w stanie uśpienia i że można je pobudzić i umotywować przy pomocy duchowej energii własnej woli oraz poprzez stałe sprawdzanie samego siebie. Nie jest to jednak jakikolwiek proces umysłowy, ale prawdziwie wolna od myśli świadomość – bezcielesna forma czystego Bytu. Nauki wczesnych szkół wiedzy tajemnej wyrażały się bardzo zdecydowanie na temat Drzew Życia i Wiedzy i było to dokładne powtórzenie nauk samego Enki: „Niczego nie można zdobyć tylko pragnieniem lub zrzucaniem odpowiedzialności na wyższe autorytety. Wiara jest aktem „uwierzenia”, bo „żyć” znaczy „wierzyć”, a Wola jest ośrodkiem decyzyjnym Jaźni.”

„Roślina Narodzin” była bezpośrednio wiązana z indywidualną długowiecznością, oraz urzędem Kainowym lub królewskością. Sama w sobie była związana z Gwiezdnym Ogniem i czynnościami szyszynki, zaś spożywanie z Rośliny Narodzin było rytuałem przyjęcia Gwiezdnego Ognia- czystej żeńskiej esencji Anunnaki, Nektaru Najwyższej Doskonałości. Odbiorca Gwiezdnego Ognia, król, był uważany za tego, który zakwalifikował się na to stanowisko po osiągnięciu predestynującej do tego stanu oświeconej świadomości- stanu, w którym jego uzdolnienia z poziomu mądrości i przywództwa wzniosły się na poziom królewskości zwany Malku. Co znaczyło, że miał ponadnormatywnie aktywną szyszynkę i „wiedział i widział” więcej

Kanoniczna Biblia mówi, że w czasie życia Noego i jego synów, Jehowa wydał zakaz spożywania krwi- w każdym bądź razie temu okresowi dziejów ludzkości tłumacze Starego Testamentu z VIw. pne przypisują wprowadzenie tego zakazu. Od tamtego czasu wiek członków rodu patriarchów zaczął się skracać i od czasów Abrahama i Izaaka nie przekraczał już normalnej długości. Okresy życia królów Sumeru, potomków Kaina i Etany, pozostały długie.
Gliniane tabliczki, datowanych na około 1960r. pne podają, że w tym czasie nastąpił upadek sumeryjskiego imperium. Jak to się odbyło? Po odejściu Anu z Wielkiego Zgromadzenia, przewodnictwo nad nim objął jego najstarszy syn Enlil-Jehowa. Ogłosił on, że jest panem całej Ziemi, pozostawiając swojemu bratu Enkiemu zwierzchność nad morzami. Enki nie uznawał roszczeń brata, ponieważ mimo iż był on starszy, jego matka, Ki, była młodszą siostrą ich ojca Anu, podczas gdy matka Enkiego, Antu, była jego starszą siostrą. Ponieważ prawdziwe dziedziczenie, jak twierdził Enki, następuje w linii matriarchalnej, to on jest pierworodnym synem, któremu należy się sukcesja. Babilończycy oświadczyli, że uznają Enkiego i jego syna Marduka, zatem Enlil-Jehowa otworzył najeźdźcom bramy Sumeru. Kronikarze piszą, że przepełniony chęcią odwetu, sprowadził „wielką i okropną burzę”, która spowodowała kompletne zniszczenie całej kultury Sumeru, język sumeryjski przestał być językiem dominującym i nastąpiło „wielkie pomieszanie języków”. Cały trud włożony w budowanie unikalnej cywilizacji został zniszczony jednym pociągnięciem Enlila-Jehowy, który nie chciał się dzielić władzą ze swoim bratem Enkim. Pochodzące z tamtego okresu zapisy potwierdzają, że w tym momencie historii Sumeru, Wielkie Zgromadzenie Anunnaki opuściło siedzibę i odeszło „jak migrujące ptaki”. Gwiezdny Ogień Anunnaki przestał być dostępny, zaistniała zatem pilna potrzeba stworzenia substytutu Gwiezdnego Ognia.

Księga Wyjścia Starego Testamentu podaje, że w czasach Mojżesza żył człowiek imieniem Besaleel, o którym mówiono, że został obdarzony duchem Elohim w mądrości, rozumieniu i wiedzy. Był on biegłym złotnikiem i Mistrzem Rzemiosła, został mianowany kierownikiem zespołu budującego Arkę Przymierza. Besaleel wykonywał korony, pierścienie, naczynia i lichtarze, oraz coś, co nazywa się Chlebem Pokładnym Przymierza. Kroniki szkół wiedzy tajemnej podają precyzyjniejszy opis mówiący, że chleb pokładny był wyrabiany z białego proszku.

Poprzez regularne zażywanie Gwiezdnego Ognia Anunnaki (Złota Bogów) ci, którzy je spożywali, przechodzili na wyższe poziomy świadomości i sumienia- była to dziedzina wyższego oświecenia, którą zwano Równiną Sharon, zaś złoto Gwiezdnego Ognia było traktowane jako ostateczna droga ku Światłości. Chleb Pokładny lub, jak nazywali go Egipcjanie, Pożywienie Scheffa, stanowił tradycyjne wtajemniczenie izraelskich i egipskich mesjaszy (królów), jako że pierwsi faraonowie byli w pełni wyświęconymi kapłanami-królami z linii Graala, będąc poprzez Nimroda potomkami z linii Kaina. W starożytnym Egipcie Scheffa, Chleb Pokładny, był zawsze przedstawiany w postaci stożkowatego ciastka. Jak można wyczytać w starych tekstach, ten chleb był używany do karmienia świetlistego ciała będącego przeciwieństwem ciała fizycznego, przy czym świetliste ciało było traktowane jako świadomość. Już w roku 2200 pne, faraonowie używali tego środka zastępczego w celu zwiększenia aktywności szyszynki, czyli zwiększenia zdolności percepcji, rozszerzenia świadomości i intuicji, lecz jedynie adepci wydziału metalurgicznego szkół wiedzy tajemnej (Mistrzowie Rzemiosła Dworu Smoka) znali sekret jego produkcji.

W egipskiej Księdze Umarłych (to najstarsza kompletna książka świata) szukając najlepszego pożywienia oświecającego faraon zadaje na każdym etapie swojej podróży jedno powtarzające się pytanie: „Co to jest?” – pytanie, które w języku hebrajskim (jak podają „Dawne dzieje Izraela”) było zadawane za pomocą jednego słowa: „Manna?”
Kiedy ukończono budowę Arki Przymierza, podobno Aaron, brat Mojżesza, włożył do niej omer (ok.3 litry suchej masy) manny. Ta święta manna była powszechnie identyfikowana jako mistyczna forma chleba (chleb pokładny) lub jak go nazywano w Mezopotamii- shem-an-na. To pożywienie było wykonane z materiału, który mieszkańcy Sumeru zwali Wysoko-chronionym Ogniowym Kamieniem. W Apokalipsie Świętego Jana (2.17) napisano: „Zwycięzcy dam manny ukrytej i dam mu biały kamyk..” I tak w czasach Melchizedeka i Abrahama, Gwiezdny Ogień został zamieniony na zastępcze pożywienie.
Substytut ten został wykonany z białego proszku. Spełniał proste zadanie. Zamiast karmić biorcę gotowymi wydzielinami hormonalnymi, podawano mu proszek, który oddziaływał na jego układ endokrynny (w szczególności szyszynkę) wymuszając produkcję znacznie większej ilości hormonów.

W słynnym średniowiecznym romansie o Parsifalu autorstwa Wolframa von Eschenbacha o Rycerzach Świątyni z Zamku Graala mówi się: „Żyją oni z racji najczystszego kamienia. Jeśli nie znasz jego imienia, dowiedz się teraz: zwą go lapis exilis. Mocą tego kamienia feniks zostaje spalony na popiół, lecz popiół szybko przywraca mu życie. Feniks linieje i wydziela z siebie jasne światło, tak że staje się równie piękny jak był poprzednio”. Lapis exilis – Kamień Filozoficzny, przy pomocy którego pierwiastki są transformowane na wyższy stopień istnienia.

Wszystko, co wiemy na temat starożytnej cywilizacji sprzed naszej ery, zostało odkryte w okresie od końca XIXw. do chwili obecnej. Przedtem Stary Testament był jednym z bardzo niewielu dokumentów podających realia tamtych czasów i nigdy nie było zamiarem jego autorów składanie dokładnej, historycznej relacji o tamtych czasach. Była to księga stworzona w celu podtrzymania ruchu religijnego. W latach 1850-1930 zapisy współczesnych opisywanym postaciom, nagle ujrzały światło dzienne. Księgi Starego Testamentu zostały opracowane ponad 1000 lat później. Mimo to dokumenty te jeden po drugim degradowano do rangi mitu. Czemu? Ano dlatego, że opowiadają zupełnie inną wersję historii, niż ta, której naucza Biblia.

W latach osiemdziesiątych XIX wieku prowadzenie wykopalisk objęto ścisłą kontrolą- było ściśle limitowane zgodą specjalnie utworzonych do tego celu instytucji (np. utworzonej w Wielkiej Brytanii w roku 1891 Egypt Exploration Fund). Na pierwszej stronie jej statutu mówi się, że jej głównym zadaniem jest promowanie prac wykopaliskowych „w celu objaśnienia lub zobrazowania Starego Testamentu”. Krótko mówiąc, przyjęto, że jeśli znajdzie się coś, co będzie wspierało nauki płynące z Biblii, wówczas poinformuje się nas (społeczeństwo). Wszystko, co nie było zgodne z kościelną interpretacją Biblii, miało nie oglądać światła dziennego.

W Księdze Wyjścia pojawia się nazwa ważnej góry biblijnej. W czasach Mojżesza (około 1350 roku pne), w czasach Jezusa, a także przez następne 300 lat- nie było góry Synaj. (Stary Testament, który dziś znamy, jest tłumaczeniem tekstu hebrajskiego opracowanego zaledwie 1000 lat temu, w związku z czym jest on o kilkaset lat młodszy od kanonicznego Nowego Testamentu!!!) Góra, znana dziś jako Synaj, znajduje się w południowej części Półwyspu Synaj, dosyć blisko podstawy wypiętrzonego trójkąta. Nazwę tę otrzymała 1700 lat po czasach, w których żył Mojżesz. Czy ta góra była starotestamentalną górą Horeb? Ależ NIE!. Księga Wyjścia podaje szczegóły drogi, którą przemierzał Mojżesz i Izraelici w drodze z delty Nilu do kraju Goszen, w poprzek Synaju przez pustynne obszary Shur i Paran aż do krainy Midian (na północ od współczesnej Jordanii). Na podstawie tej trasy łatwo określić położenie góry Horeb- leży daleko na północ od Dżabal Musa (Góry Mojżesza). Słowo „horeb” znaczy po prostu „pustynia” i ta pustynna góra, która wznosi się w środku skalistego płaskowyżu nad równiną Paran (2600 stóp-780 m) nazywa się dziś Serabit el-Khadim (Dostojeństwo Khadima).

Pod koniec lat dziewięćdziesiątych XIXw. egiptolog William Flinders Petrie, profesor University College w Londynie, wystąpił do Fundacji Eksploracji Egiptu z propozycją zorganizowania ekspedycji na Półwysep Synaj. Przybył tam w 1904r. i w marcu zorganizował wyprawę na szczyt góry Serabit. W 1905r. opublikował dokładne sprawozdanie ze swojej wyprawy z adnotacją, że nie może być oficjalnie udostępnione prenumeratorom wydawnictw Fundacji Eksploracji Egiptu. Udostępnione mogły być im jedynie mapy i ogólnikowy opis. Potem Petrie wyznał, że początkowo jego zespoły były finansowane przez Fundację, lecz od chwili wyprawy na Półwysep Synaj Fundacja przestała go sponsorować.

Petrie odkrył wielki sekret świętej Góry Mojżesza, który nie tylko tłumaczył to, co zostało opisane w Księdze Wyjścia, ale podważył jednocześnie powszechnie obowiązującą jej interpretację. Tym, czego Biblia nie mówi jasno, jest to, że Półwysep Synaj nie był dla Egiptu ziemią położoną poza jego granicami, znajdował się on pod kontrolą faraona i był uważany za część Egiptu. Tak więc Mojżesz i Izraelici znalazłszy się na wschód od Delty Nilu wcale nie byli poza granicami Egiptu, ale wciąż na jego terytorium i mieli przed sobą do pokonania cały Półwysep Synaj przed wejściem do palestyńskiej krainy Kanaan. W czasach Mojżesza, Synaj podlegał dwóm dostojnikom egipskim: królewskiemu kanclerzowi i królewskiemu namiestnikowi. Stanowisko kanclerza było dziedziczne, zaś Panahesy ( Phinehas) pochodzący z tego rodu sprawował funkcję oficjalnego gubernatora Synaju. Został jednym z pierwszych kapłanów nowego mojżeszowego wyznania, lecz zanim do tego doszło, był arcykapłanem w świątyni faraona Echnatona w Amarnie.

Zanim wrócimy do opowieści, warto dokonać rozróżnienia między Izraelitami i Hebrajczykami epoki Mojżesza. W tamtych czasach nie stanowili jedności, jak to sugeruje Biblia. Hebrajczycy byli potomkami Abrahama, którzy zamieszkiwali Kanaan (Palestynę). Izraelici byli natomiast rodziną wywodzącą się od wnuka Abrahama- Jakuba, którego imię zostało zmienione na Izrael. To jedynie rodzina Jakuba przeniosła się do Egiptu i to ich potomkowie wrócili z Mojżeszem, aby po wielu pokoleniach ponownie połączyć się ze swoimi współbraćmi Hebrajczykami. Izraelici przez długi czas znajdowali się pod wpływem praw i religii Egiptu i niewiele wiedzieli o zwyczajach swoich kuzynów z Kanaanu. Przez ponad 400 lat przebywali w środowisku zasiedlonym przez panteon bogów i chociaż rozwinęli w ramach swojej wspólnoty koncepcję „jedynego boga”, tym bogiem nie był Jehowa kananejskich Hebrajczyków. Bóg Izraelitów był postacią bez twarzy, którego nazywali oni po prostu „Pan”, Adon. U Egipcjan imię Pan (Adon) było bardzo podobne i brzmiało Aton. Od niego też pochodzi imię faraona Echnatona, które znaczyło „sługa Atona”. Kiedy Mojżesz i Izraelici udali się na Półwysep Synaj, nie przybyli tam jako czciciele Jehowy, ale Atona, i z tego też względu dano im nowy zestaw praw i przykazań, aby przystosować ich do kultury mieszkańców Kanaanu, gdzie miała być ich nowa ojczyzna. Gdy Mojżesz i Izraelici opuścili deltę Nilu, poszli na południe w wysoko położone, trudne do przebycia okolice, aby spędzić pewien czas pod górą Horeb – Serabit. Po co?
Cóż Petrie znalazł na biblijnej, świętej górze? Na początku niewiele, kilka filarów i pionowych obelisków wystających z rumowiska, które było skutkiem postępującej przez 3000 lat erozji powodowanej przez wiatr i osunięcia gruntu. Pod rumowiskiem jednak znajdował się ogromny kompleks świątynny poświęcony- jak się później okazało- Bogini Hathor. Świątynia ta była użytkowana już w czasach faraona Snofru, który żył około 2600 lat pne i którego bezpośredni potomkowie zbudowali piramidy w Gizie. Na dziedzińcach i w holach zewnętrznej świątyni znajdowały się liczne zbiorniki i okrągłe baseny wraz z szeregiem dziwnie ukształtowanych ławo-stołów z niszami z przodu i blatami na różnych poziomach. Były tam również okrągłe stoły, tace i talerze, oraz alabastrowe wazy i pojemniki, z których wiele miało kształt kwiatu lotosu. W pomieszczeniach znajdowała się też pokaźna kolekcja płytek o szklistej powierzchni, kartuszy, skarabeuszy i świętych ornamentów ozdobionych spiralami, rombami i koszyczkami. Były tam,ponadto, magiczne pałeczki z nieznanego, twardego materiału, a w portyku- dwa stożkowate kamienie o wysokości 6 i 9 cali (15 i 23 cm). Znaleziska te zaskoczyły odkrywców, lecz w jeszcze większe zdumienie wprawiły ich metalurgiczne tygle. Egiptolodzy do dzisiaj nie są zgodni co do przeznaczenia tygli w świątyni… a także w kwestii tajemniczej substancji zwanej MJKZT, która, jak się zdaje, jest w jakiś sposób związana z tymi tyglami i stożkowatymi kamieniami, o których mówiły liczne wzmianki na ściennych napisach i stelach. W kaplicy królów znaleziono niezliczone inskrypcje dotyczące „chleba” w połączeniu z wyraźnie widocznym hieroglifem oznaczającym „światło”. Jednak odkryciem, które wywołało konsternację, było odkopanie czegoś, co zidentyfikowano jako enigmatyczną substancję MFKZT, do której zdawał się odnosić symbol „chleba”. Była to znaczna ilość czystego, nie postarzałego białego proszku, który spoczywał na głębokości kilku cali w pomieszczeniu magazynowym. Część tego tajemniczego proszku zabrano do Wielkiej Brytanii w celu jego zbadania, jednak wyników tych badań nigdy nie opublikowano.
Wkrótce stało się oczywiste, że ten proszek wygląda bardzo podobnie do mezopotamskiego Ogniowego Kamienia lub shem-an-ny – substancji, która była sporządzana w postaci chleba i używana do karmienia świetlistych ciał babilońskich królów i egipskich faraonów. Biały proszek (shem-an-na) był identyfikowany ze świętą manną, którą Aaron umieścił w Arce Przymierza. Izraelici nazywali to „chlebem pokładnym”. Tygle, stożkowate naczynia, różnorodne zbiorniki, stoły i inne sprzęty… To, co znalazł Petrie, było w rzeczywistości laboratorium alchemicznym Echnatona i osiemnastu dynastii faraonów, którzy panowali przed nim. Była to świątynia-laboratorium, w której piec metalurgiczny ryczał i dymił w procesie wytwarzania świętego ogniowego kamienia wysokospinowej shem-an-ny.
I oto zupełnie nieoczekiwanie słowa Księgi Wyjścia nabierają sensu, kiedy je analizujemy z zupełnie innego punktu widzenia: „Góra zaś Synaj była cała spowita dymem, gdyż Pan zstąpił na nią w ogniu i uniósł się dym z niej jakby z pieca, i cała góra bardzo się trzęsła”. [19.18] Tym, który zreorganizował starożytne szkoły nauk tajemnych Thota i założył Królewską Szkołę Mistrzów Rzemiosła w Karnaku, był faraon Totmes III. Adeptów nazywano Wielkim Białym Bractwem (ze względu na ich zainteresowanie tajemniczym białym proszkiem?).

Nowe prawa, jak głosi Księga Jaszara, zostały przekazane Mojżeszowi i Izraelitom przez Jetro, Najwyższego Kapłana Midian i Pana Góry, czyli generalnego zarządcę świątyni synajskiej. Pan Góry (lub Ten Wysoki) tłumaczy się na hebrajski jako El Szaddai, co ma szczególne znaczenie, jako że było to imię, które Mojżesz usłyszał, kiedy poprosił Pana, aby ujawnił, kim jest. Pan rzekł: „Jam jest, który jest. Jestem ten, którego Abraham zwał El Szaddai”. Ostatecznie „Jam jest, który jest” stało się po przetłumaczeniu imieniem Jehowa lecz jak podaje Księga Jaszara (co również potwierdza Księga Wyjścia, jeśli czyta się ją właściwie) ów Pan nie był wcale bóstwem. Był to Jetro El Szaddai, Wielki Wulkan i Mistrz Rzemiosł.

Wysokochroniony (wysokospinowy) Ogniowy Kamień jest jednoatomowym nadprzewodnikiem, piątym (po gazie, cieczy, ciele stałym i plazmie) stanem skupienia, o przyciąganiu grawitacyjnym mniejszym od zera. Ostatnie eksperymenty z tym zadziwiającym białym proszkiem dowodzą, że w pewnych warunkach substancja ta waży mniej niż nic (ma ujemną wagę) i może zniknąć z oka przechodząc do innego wymiaru. Najbardziej interesującą własnością tego proszku jest jednak to, że może on „jeździć” na magnetycznym polu ziemskim, tak że kiedy jest w stanie zerowej grawitacji, może przekazywać swoją nieważkość swojemu „nosicielowi”, a więc wywoływać jego lewitację. Tym nosicielem może być naczynie laboratoryjne, pojemnik… bądź kamienny blok.
Stare przekazy mówią, że w tajnym schowku Komory Królewskiej znajdującej się wewnątrz Wielkiej Piramidy budowniczowie umieścili „instrumenty z żelaza, i broń, która nie rdzewieje, oraz szkło, które daje się giąć i nie pęka, a także dziwne zaklęcia”. Jedyną rzeczą, jaką tam znaleźli pierwsi odkrywcy po wdarciu się do opieczętowanej komory, była pozbawiona wieka kamienna skrzynia, której dno pokrywała warstwa tajemniczego proszku. Na pierwszy rzut oka wyglądał on jak ziarenka szpatu polnego i miki – minerałów z grupy glinokrzemianów. W trakcie ostatnich badań białego proszku konwencjonalne metody analityczne wykryły w nim obecność krzemu i glinu, mimo iż było wiadomo, że badana próbka składała się w 100 procentach z pierwiastków należących do grupy platynowców. Standardowy test laboratoryjny polega na poddaniu próbki przez 15 sekund wyżarzaniu łukiem elektrycznym w temperaturze 5500°C. W przypadku białego proszku kontynuacja wyżarzania poza okres standardowy ujawniła obecność szlachetnych metali z grupy platynowców, z których w rzeczywistości składała się ta substancja.
Komora Królewska była w rzeczywistości wykonana jako nadprzewodnik zdolny do przeniesienia faraona w inny wymiar czasoprzestrzeni. I to właśnie w tym miejscu odbywał się zgodnie z tym, co podaje Księga umarłych, Obrządek Przejścia faraona. NIGDY NIE UDAŁO SIĘ ODNALEŹĆ CIAŁA JAKIEGOKOLWIEK FARAONA Z CZASÓW STAREGO KRÓLESTWA. Teksty i inskrypcje z tamtych czasów mówią, że oni nie umierali- tylko „wstępowali na schody do nieba”. Klucz do tego obrządku zdefiniowany jest pojedynczą, stożkową inskrypcją umieszczoną w pobliżu wejścia do Komory. Znaczenie tego hieroglificznego symbolu – jedynego weryfikowalnego hieroglifu na całym płaskowyżu w Gizie i jednocześnie dokładnie takiego samego jak ten, który występuje w wielu miejscach w świątyni na górze Synaj – brzmi po prostu „chleb”.

Kiedy przekraczasz granice wymiaru- zmartwychwstajesz. Piramida i jej proszek oddzielała duszę, żeby Faraon mógł żyć dalej, pomiędzy wymiarami. I do tego chyba służy ORME- i jego gromadzenie w naszych ciałach. Zapewniając sobie jego odpowiednią ilość wydłużamy naszą organiczną egzystencję- a potem stajemy się CZYSTYM ŚWIATŁEM.
W czasie tej historii wykroczyliśmy daleko poza granice Biblii, aby być świadkami alchemicznych i naukowych procesów, które legły u genezy królów z linii Graala. Ta linia sukcesji, poczynając od Kaina i dalej poprzez Egipt, króla Dawida aż do Jezusa, była „hodowana” przez ziemskich dostarczycieli Światłości. Jej sukcesorzy byli prawdziwymi Synami Bogów, którzy od około 3800r. pne byli karmieni Gwiezdnym Ogniem Anunnaki, a od mniej więcej 2000r pne- „wysokospinowymi” materiałami zastępczymi. Krótko mówiąc „hodowano” ich na przywódców ludzkości i byli oni zarówno fizycznie, jak i umysłowo, utrzymywani w stanie „wysokochronionym” („wysokiej odporności”); ostatecznym wymiarze brakujących 44 procent – wymiarze Orbity Światła lub Równiny Sharon. Wraz z nowymi odkryciami stopniowo staje się jasne, że dopiero teraz zaczynamy wychodzić z mroku fałszywych, nie znajdujących potwierdzenia w faktach, przekonań. Na szczęście wreszcie nadszedł dla nas czas nieograniczonych możliwości i przywrócenia naszego prawdziwego, uniwersalnego dziedzictwa.

W 1983 roku, David Hudson, bogaty farmer z Arizony zajmujący się także odzyskiwaniem srebra i złota z dokwaszonej mocno kwasem siarkowym gleby, przypadkiem uzyskał niezwykłą substancję, której właściwości przeczyły prawom fizyki. Ludzie Hudsona natknęli się na substancję, której nikt nie potrafił zidentyfikować. Przebadali ją, otrzymali grudkę, która- według przyrządów do analizy- była stopem srebra i złota. Metale te są miękkie, kowalne, można je walcować. Tymczasem kiedy w tę próbkę uderzono młotkiem – rozprysła się jak szkło.
Chemicy postanowili oddzielić chemicznie złoto od srebra i zbadać to, co zostanie. Analiza spektrometryczna wykazała, że pozostałością była mieszanina żelaza, krzemionki i aluminium. Jednak tej substancji nie rozpuszczały najsilniejsze kwasy- nawet te, które dawały radę złotu. W laboratorium na Uniwersytecie Cornell wyizolowano z substancji te pierwiastki. Okazało się, że żelazo, krzemionka i aluminium stanowiły zaledwie 3% całej substancji. To co zostało, nie poddawało się analizom spektrograficznym- było nieznaną substancją. Hudson dotarł do książki rosyjskich chemików, w której napisano, że aby otrzymać z jakiejś próbki ukryte w niej pierwiastki, trzeba ją wyżarzać w wielkiej temperaturze nie przez 15 sekund, jak się to robi standardowo, ale nawet przez 300 sekund. Sfinansował więc budowę odpowiedniego urządzenia i rozpoczął. Po pierwszych 15 sekundach pojawiły się znajome pierwiastki: żelazo, krzemionka i aluminium. Potem długo nic. Jednak na elektrodach nadal była jakaś śnieżnobiała substancja, więc czekano cierpliwie. Ukryte pierwiastki zaczęły się pojawiać po 70. sekundzie: najpierw pallad, potem platyna, następnie rod, iryd i osm. Najdroższe, najrzadziej spotykane metale z grupy platynowców.

Hudson złożył w urzędzie patentowym wniosek. I został zmuszony do rozwiązania problemu: kiedy wystawiano biały proszek na działanie atmosfery, ten natychmiast zaczynał przybierać na wadze o 20-30 procent. Nie było to jednak skutkiem utlenienia – co sprawdzono. Gdy go podgrzewano do punktu zeszklenia i stawał się czarny – ważył 100%. Ale gdy przywracano mu śnieżnobiałą postać, ważył tylko 56% pierwotnej wagi. Pewien naukowiec stwierdził nawet, że to dowód na to, że substancja… zakrzywia przestrzeń! W trakcie kolejnych eksperymentów naukowcy doszli do wniosku, że mają tu do czynienia z nadzwyczajnego rodzaju nadprzewodnikiem. Nadprzewodniki są świętym graalem współczesnych fizyków. Gdy przykładamy do nich pole magnetyczne, wzbudzamy prąd, który płynie i płynie bez końca, jak w perpetuum mobile. Ten dziwny biały proszek zachowywał się, jakby był nadprzewodnikiem.

Hudson dowiedział się, że naukowcy z US Naval Research doszli do wniosku, że komórki w ciele – a zwłaszcza komórki mózgowe – porozumiewają się ze sobą jak nadprzewodniki i że między komórkami przepływa światło, a nie, jak mówi się powszechnie, prąd elektryczny. David Hudson zatem spalił zwierzęce tkanki mózgowe, oczyścił i wyżarzył swoją metodą. Okazało się, że 5% suchej tkanki mózgowej stanowią rod i iryd w stanie wysokospinowym (wysokoenergetycznym). Nadprzewodniki.
Wyciągnął z tego wniosek, że w naszym ciele nieustannie przepływa światło podtrzymujące nić naszego życia, a wokół ciała rozciąga się niespolaryzowane pole magnetyczne zwane polem Meissnera lub aurą.

Przeczytawszy dostarczoną przez wujka książkę SEKRETY ALCHEMIKÓW, Hudson uznał, że opisany tam kamień filozoficzny, źródło światłości życia, był jego białym proszkiem. Alchemicy twierdzili, że poprawia on komórki ciała, jest więc eliksirem zdrowia, młodości i nieśmiertelności.

Przekazał więc próbki swojej substancji laboratorium Bristol-Myers-Squibb i otrzymał wyniki badań potwierdzające, że proszek wchodzi w reakcje z DNA, przywracając mu pierwotną, zdrową formę, likwidując po drodze wszelkie deformacje i choroby.

Jak twierdzi David Hudson, biały proszek nie jest jednak panaceum – to kamień filozoficzny, żywa, inteligentna ŚWIADOMOŚĆ. Inaczej mówiąc – jego działanie polega na przywróceniu DNA do stanu idealnego. Istnieje nie po to, by leczyć choroby, lecz by podnosić nasze umysły na wyższy poziom świadomości, ułatwiać oświecenie. Uleczenie ciała to tylko produkt uboczny…

„Co to jest” było substancją produkowaną przez sumeryjskich bogów, która dawała oświecenie, zdrowie i niezwykle długie życie. Bogowie karmili nią swoich ulubieńców, pierwszych ludzi-królów, którzy dzięki niej żyli po kilkaset lat. UWAŻAM, ŻE ANUNNAKI NIE PRZYJECHALI NA ZIEMIĘ PO ZŁOTO, ŻEBY OSŁANIAĆ, czy też regenerować ATMOSFERĘ SWOJEJ PLANETY, JAK UWAŻA SITCHIN. Ja twierdzę, że przylecieli na Ziemię, największy zasobnik metali ziem rzadkich, by osiągnąć WŁADZĘ NAD WSZYSTKIMI STANAMI MATERII I NIEMATERII, ORAZ WIECZNE ISTNIENIE (przejście przez Zmartwychwstanie). Wierzę, że znali tę technologiczną tajemnicę – i że stała się ona motywacją, że dokonali kolonizacji Ziemi. A my- dzięki nim- zyskaliśmy wiele.

Zatem Anunnaki karmili superspinową substancją swoich ludzkich ulubieńców. Hodowali i rozwijali potencjał naszej rasy. Ale potem- bogowie odeszli, skończyła się dostawa Ma-Nna, ludzcy władcy żyli coraz krócej. Trzeba było odnaleźć substytut esencji krwi miesięcznej bogini. Nie był to oryginalny Gwiezdny Ogień Annunaki- substancja robiona z krwi miesięcznej bogini- ale i ta produkowana w piecach przez alchemików też spełniała swoje zadanie. Stymulowała bowiem własną produkcję sekrecji podawane poprzednio w esencji bogini.
Z czasem zapomniano, jak produkować Ma-Na. Nad odzyskaniem zapomnianej wiedzy przez wieki mozolili się alchemicy, próbując otrzymać kamień filozoficzny – biały proszek, z którego można zrobić eliksir zdrowia i nieśmiertelności. Który jest światłem życia i prowadzi do oświecenia. Który jest w istocie- według naszej opinii- czystą świadomością…